Praca „po znajomości”
Przez tysiąclecia jedną z podstaw funkcjonowania ludzkich społeczeństw była sieć kontaktów zapewnianych przez rodzinę i znajomych. Nieraz możni „znajomi” przyjmowali usankcjonowaną tradycją rolę patronów. Dzięki wspólnym znajomym i listom polecającym można było uzyskać pożyczkę z dala od domu czy skorzystać w czasie podróży z czyjejś gościnności. Jeszcze trudniej było wyobrazić sobie możliwość społecznego awansu bez kurateli możnych patronów.
Jednym z zadań jakie postawiła sobie ludzkość doby nowoczesności było zerwanie z załatwianiem spraw „po znajomości” i przejściem w stronę merytokracji, czyli systemu społecznego, w którym liczą się nie nazwisko czy koneksje, ale kompetencje. Ewolucję tę ułatwiła postępująca demokratyzacja oraz gwałtowny wzrost liczby ludności i jej migracja do miast. Stare układy – choć nadal nie bez znaczenia – zdecydowanie straciły swoją moc. Dość powiedzieć, że załatwienie jakiejś sprawy czy posady „po znajomości” powszechnie postrzegane jest dziś w naszym społeczeństwie negatywnie. Nawet jeśli nowo zatrudniony jest właściwą osobą na właściwym miejscu, niesmak związany z dostaniem pracy poprzez polecenie może się ciągnąć za daną osobą przez wiele lat.
Tymczasem w dobie rosnących kosztów rekrutacji pracodawcy coraz chętniej sięgają po zatrudnianie nowych pracowników „po znajomości”. Szczególnie tyczy się to stanowisk, które wymagają doświadczenia i określonego zasobu umiejętności. Warto tu zaznaczyć, co ciekawe, że jest to również wyraz rosnącego zaufania do własnych podwładnych, którzy mogą polecić kogoś na wolne miejsce. Nie oznacza to, oczywiście, że wszystkie osoby „z polecenia” są automatycznie zatrudniane. Zamiast kupować kota w worku, lepiej jest sprawdzić umiejętności kandydatów. Zwykle jednak wymaga to mniej wysiłku (a więc i funduszy) niż ocenianie kompetencji osób, które wysłały swoje aplikacje po wpływem ogłoszenia o pracę. Przede wszystkim zamiast kilkuset aplikacji zmagać się trzeba co najwyżej z kilkoma lub kilkunastoma. Stąd też wiele firm zachęca dziś swoich pracowników do polecania swoich znajomych do pracy. Proponują przy tym szereg świadczeń dodatkowych, jak choćby premia w postaci nawet drugiego wynagrodzenia.
Ograniczenie kosztów rekrutacji wynika również z faktu, że – jak pokazują badania – im więcej pracowników zatrudnionych z rekomendacji, tym mniejsza ich rotacja. Nic więc dziwnego, że pracodawcy coraz częściej przychylnym okiem patrzą właśnie na taki, „wspomagany” przez pracowników, sposób rekrutacji.