Praca zdalna oczami pracodawcy. Czy ryzyko jest warte świeczki?
Zdalny model współpracy między firmą a podwładnym pojawił się w Polsce już jakiś czas temu, ale nadal owiany jest kontrowersjami. Rozwiązanie to jest bowiem bardzo wygodne dla pracowników, ale ryzykowne dla pracodawców. Czy należy się go jednak bać?
Właściwy człowiek na właściwym miejscu
Zanim podejmiemy decyzję, komu pozwolimy na pracę z domu, zastanówmy się, czy taki model w ogóle nam się opłaca. Z jednej bowiem strony, nie będziemy musieli utrzymywać fizycznego miejsca pracy podwładnego, z drugiej zaś – zmniejszy się stopień naszej kontroli nad tą osobą. Czy na pewno będzie ona zachowywać podstawową higienę pracy i wykonywać obowiązki w godzinach funkcjonowania firmy? Czy będzie robić wszystko na czas? Każdy pracodawca rozważający opcję wprowadzenia pracy zdalnej powinien spróbować odpowiedzieć sobie na te pytania – najlepiej właśnie w kontekście konkretnej osoby. Jeżeli jest dobrym pracownikiem i stanowi wzór dla innych, warto pozwolić jej na pracę zdalną, jeśli oczywiście tego chce. Z drugiej jednak strony, czy na pewno chcemy “usunąć” tak dobrego pracownika z firmy, sprawiając, że nie będzie już przykładem dla innych? Nad tą kwestią z pewnością warto dłużej się zastanowić.
Dynamiczne środowisko = większa efektywność?
Rozważając wprowadzenie pracy zdalnej, trzeba wiedzieć, że na świecie (a powoli także w Polsce) pojawiają się różne rozwiązania usprawniające współpracę między pracownikami zdalnymi a stacjonarnymi. Nie chodzi tu oczywiście o tak banalne w tej chwili rozwiązania, jak konferencje na Skypie (choć nie można zapominać, że istnieje taka opcja), ale coś bardziej złożonego. Jedną z naprawdę interesujących propozycji jest praca w modelu “hot desk”. Sprawnie działający system “gorących biurek” polega na tym, że pracownicy zdalni co pewien czas wymieniają się ze stacjonarnymi i raz jedni pracują w firmie, a raz drudzy. Częstotliwość zależy od nas, ale najlepiej, żeby zmiany były robione w miarę często, np. codziennie lub co kilka dni. Dzięki temu wprowadzimy do firmy powiew nowej energii i zlikwidujemy problem “zastania” i znużenia – bo pracownik po przyjściu do biura siada tam, gdzie akurat jest miejsce, co sprzyja integracji i kreatywności. By taki system działał sprawnie, nie może być jednak bałaganu w harmonogramie, a firmowe procesy komunikacyjne muszą przebiegać na najwyższym poziomie. Zanim wprowadzimy więc takie rozwiązanie, warto przeszkolić pracowników z pracy zespołowej i wzajemnej komunikacji. Pewne jest to, że metoda “hot desk” sprzyja oszczędności bez spadku efektywności i można spodziewać się, że za kilka lat stanie się ona naprawdę powszechna w większych polskich firmach.
Czy warto zaryzykować i pozwolić pracownikowi na pracę zdalną? Jeśli specyfika pracy na to pozwala, a pracownik jest osobą odpowiedzialną – nie ma wiele do stracenia. Zawsze można zresztą zrobić to na próbę, bo przecież taki model współpracy musi odpowiadać obydwu stronom. Każdy pracodawca powinien też wiedzieć, że może czekać go pozytywne zaskoczenie – dobry pracownik może okazać się jeszcze bardziej efektywny wykonując obowiązki z miejsca, gdzie nie ma tylu dystraktorów co w biurze.