Rosnąca luka na rynku pracy
Nie dość, że w Polsce brakuje rąk do pracy, to jeszcze w perspektywie najbliższych kilku lat sytuacja może się pogorszyć. Poważnym zagrożeniem, przed którym stoi polski rynek pracy jest odpływ 1,5 miliona pracowników z Ukrainy.
W Polsce bezrobocie jest rekordowo niskie i wynosi 5,1% (wrzesień 2019). Na Ukrainie spada ono sukcesywnie, ale nadal jest dwa razy wyższe niż u nas. Jak pokazują badania, co czwarty pracownik z Ukrainy chce jednak wyjechać z Polski do innego kraju UE. Najpopularniejsza destynacja w tym momencie to Niemcy. Polska polityka imigracyjna kuleje i niestety pogłębia taki stan rzeczy.
Tymczasem odpływ 750 tysięcy pracowników miałby dla naszej gospodarki katastrofalne skutki. Poza Niemcami inny kierunek rozważany przez imigrantów to Czechy. Co więcej wraz z odpływem starych pracowników nie ma co specjalnie liczyć na nową falę imigracji. Analitycy mówią wprost: “Większość Ukraińców, którzy planowali przyjazd do Polski w celach zarobkowych, przebywa już w naszym kraju. Takich pracowników nie będzie już przybywać”.
Taki stan rzeczy wynika z faktu, że wynagrodzenia w Niemczech są na dużo wyższym poziomie, a do tego lepsza polityka imigracyjna. W Polsce tymczasem dochodzi do sytuacji, gdy osoby na stałe u nas zatrudnione muszą zmagać się nieskutecznie z machiną biurokracyjną. Na wszystkie wymagane zezwolenia trzeba czekać nawet rok, a sytuacja w której pracownicy i pracodawcy pozywają urzędy wojewódzkie nie należą wcale do rzadkości.
Aby zapełnić szacowaną na 2025 rok lukę na rynku pracy, należałoby skutecznie rekrutować ok. 300 tysięcy nowych pracowników rocznie. Tymczasem już teraz w Polsce brakuje ok. 100 tysięcy zawodowych kierowców, a dalszy odpływ z tej branży rodzimych pracowników może mieć znaczący wpływ na nasz transport. Jedyne co może uratować sytuację, to szybkie zmiany polityki migracyjnej i uproszczenie procedur, a tym samym skrócenie czasu oczekiwania na zalegalizowanie pobytu.